Tegoroczny festiwal Pol'and'Rock, największa muzyczna impreza plenerowa w Polsce, na długo zapadnie w pamięć fanom. To właśnie tutaj, na tej wielkiej scenie, miał miejsce długo wyczekiwany powrót jednego z najważniejszych zespołów rockowych polskiej muzyki – Coma.
Jak to często bywa przy organizacji tak wielkich wydarzeń, nawet najlepsze plany mogą napotkać na nieprzewidziane przeszkody. W przeddzień koncertu, na kilka godzin przed wyjazdem, członek załogi technicznej i realizator dźwięku zespołu Coma, Leszek Lichota, otrzymał wiadomość – mikrofon, który miał być używany przez Piotra Roguckiego, nie dotrze na miejsce. Problemy logistyczne, które zdarzały się rzadko, tym razem sprawiły, że najważniejszy element wyposażenia wokalisty nie był dostępny na miejscu.
W tej sytuacji, Leszek Lichota musiał działać szybko. Wtedy właśnie do akcji wkroczył Staś, 8-letni syn Leszka, który od małego interesuje się światem dźwięku i muzyki.
Kiedy nadszedł czas na występ, nikt z tysięcy zgromadzonych fanów nie zdawał sobie sprawy, że na scenie rozgrywa się wyjątkowa historia. Gdy Piotr Rogucki chwycił za mikrofon i zaczął śpiewać pierwsze nuty, publiczność natychmiast poczuła magię jego głosu.
Staś, który obserwował występ przez streaming online, nie krył dumy. Wiedział, że jego mikrofon przyczynił się do sukcesu tego niezapomnianego koncertu.
Nie każdy może powiedzieć, że jego mikrofon uratował koncert jednego z największych polskich zespołów rockowych. Dla Comy był to powrót w wielkim stylu, a dla publiczności – niezapomniany wieczór pełen emocji i muzyki.